Na początku mojej przygody z rękodziełem nie sądziłam, że kiedykolwiek wykonam swój własny album. Choć wiedziałam, że filarem scrapbookingu są właśnie albumy, to nie było mi z nimi po drodze. Ba! One nawet mi się nie podobały! Z biegiem czasu zaczęło się to jednak zmieniać... Coraz więcej albumów oglądałam, podziwiałam i coraz więcej wiedzy zdobywałam na temat ich tworzenia. Aż nadszedł moment, w którym nasz fotograf ślubny wręczył nam zdjęcia z sesji narzeczeńskiej na pendrivie, a ja stwierdziłam, że te piękne kadry zamiast na komputerze, muszą znaleźć swoje miejsce w prawdziwym albumie. I to takim własnoręcznie robionym... przeze mnie ;)
Długo szukałam kolekcji "idealnej", która swoją kolorystyką i motywem przewodnim oddawałaby klimat naszej sesji narzeczeńskiej. Mogę napisać tylko tyle, że sesja odbyła się w parku miejskim otoczonym stawem, niedaleko zamku. Wszędzie było pełno zieleni, mocno grzało słońce, a poza naszymi rekwizytami (gitarami) melodię przygrywały nam ptaki oraz kaczki ;) Łącząc te wszystkie okoliczności, wiedziałam, że jedyną słuszną kolekcją będą papiery Craft o' Clock "... And Remember".
Wnętrze albumu wykonane jest z papieru kraftowego. Karty ozdabiałam naprzemiennie papierami "basic'owymi" i papierami z konkretnym motywem. Na stronach zastosowałam następujące rozwiązania: książeczki, wodospad ukryty, klapki, harmonijkę, książeczkę "okiennicę" i kieszeń dolną. Zamocowałam je za pomocą magnesów neodymowych, a wstążka szyfonowa pomaga w ich otwieraniu. Na niektórych stronach zamieściłam jedynie maty na zdjęcia. Za dodatkowe ozdoby posłużyły mi napisy, die-cuty, pocztówki oraz grafiki z kolekcji, a także wzór z dziurkacza brzegowego.
Komentarze
Prześlij komentarz